Historia pszczół
Wydawnictwo:
Literackie
Stany Zjednoczone, rok 2007. George jest hodowcą pszczół i właścicielem kilkuset uli. Chce rozwijać swoją farmę, by przekazać ją w spadku jedynemu synowi. Cóż z tego, skoro jego marzenia są tak dalekie od marzeń żony i syna. W dodatku wśród pszczelarzy coraz częściej pojawiają się pogłoski o niewyjaśnionej śmierci setek tysięcy owadów.
Chiny, rok 2098. Jedyne miejsce na ziemi, które poradziło sobie z katastrofą. Młoda kobieta Tao całymi dniami ręcznie zapyla drzewa owocowe, które są podstawą gospodarki Chin. Rozpaczliwe chce dać synkowi szansę lepszego życia - życia nadzorcy…”
Autor: Maja
Lunde
Tytuł
oryginalny: Bienes Historie, roman
Data
wydania: 14 kwietnia 2016
Liczba
stron: 514
„Anglia, rok 1857.
William marzył o karierze naukowca przyrodnika. Los jednak chciał inaczej.
Żona, gromadka dzieci i sklep z nasionami. Poczucie życiowej porażki sprawiło,
że William pogrąża się w depresji. Ponowne natchnienie przychodzi wraz z dawnym
naukowym wywodem na temat życia pszczół. William postanawia zbudować ul. Ul,
który przyniesie jemu i jego potomkom zaszczyty i sławę…
Stany Zjednoczone, rok 2007. George jest hodowcą pszczół i właścicielem kilkuset uli. Chce rozwijać swoją farmę, by przekazać ją w spadku jedynemu synowi. Cóż z tego, skoro jego marzenia są tak dalekie od marzeń żony i syna. W dodatku wśród pszczelarzy coraz częściej pojawiają się pogłoski o niewyjaśnionej śmierci setek tysięcy owadów.
Chiny, rok 2098. Jedyne miejsce na ziemi, które poradziło sobie z katastrofą. Młoda kobieta Tao całymi dniami ręcznie zapyla drzewa owocowe, które są podstawą gospodarki Chin. Rozpaczliwe chce dać synkowi szansę lepszego życia - życia nadzorcy…”
Od jakiegoś już czasu słyszy się, że pszczoły i ogólnie
owady zapylające znikają z uli w zastraszającym tempie. Pszczelarze z
przerażeniem obserwują te drastycznie spadającą liczbę ich populacji. Całkowite
wymarcie tych żyjątek będzie dla nas tragiczne w skutkach, ponieważ pszczoły to
nie tylko miód czy innego pszczele produkty. Często zapominamy, jak wiele dla
nas robią. Od światu, aż do nocy nieustannie pracują razem z motylami, osami
czy innymi owadami, zapylając rośliny, którymi my później się pożywiamy.
Sama ze zgrozą stwierdzam, że od kilku lat
widok motyla czy pszczoły jest sporadycznym zdarzeniem. W ogóle nie ma
porównania do tego, co było przed laty. Pamiętam czasy, gdy jeszcze jako mała
dziewczynka biegałam po ogrodzie u babci i goniłam motylki. W mojej głowie
wyraźny jest jeszcze również obraz pszczoły siedzącej na różowym kwiecie
koniczyny. Jak jest teraz? Ogród babci ograniczył się do kilku krzaczków, trawa
już nie jest tak nasycona zielenią i bujna. Kiedy to wszystko się tak
diametralnie zmieniło? To problem, którego nie możemy lekceważyć.
Na razie jesteśmy obojętni na to jakie spustoszenie
siejemy w naturze, a gdy już się opamiętamy może być za późno.
Maja Lunde podjęła się napisania swoistego
ostrzeżenia, które umieściła w ciekawej fabule. Przedstawia realną i
przerażającą wizję tego, do czego możemy doprowadzić degradując środowisko
naturalne. Pokazuje jak ważne są więzy międzyludzkie. Razem żyjemy na tej
planecie i wspólnie powinniśmy o nią dbać. Z czego będziemy żyli, gdy
wyniszczymy wszystko co nas otacza, co dostarcza nam pożywienia i tlenu? Maja
Lunde posługując się przyjemnym i lekkim piórem, trafiła do mnie i zmusiła do
refleksji. Nie miałam żadnych problemów związanych z pochłanianiem treści, jak
i również gładko wbiłam się w lekturę. Jest to naprawdę świetna i ,dzięki
swojemu przesłaniu, wartościowa książka.
Serdecznie dziękuję za egzemplarz Wydawnictwo Literackie.
Komentarze
Prześlij komentarz