Aż do dziś


Tytuł oryginalny: Until Today
Wydawnictwo: Linia
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 244

 „To takie piękne określenie. Nie jestem już ofiarą, jestem „osobą, która zdołała się ocalić”. Będę walczyć i się ocalę”

   Szczęśliwym trafem rzuciła mi się w oczy, gdy przeglądałam sieć w poszukiwaniu książek o tematyce wykorzystywania seksualnego. Tę subtelną i prostą okładkę uważam za strzał w dziesiątkę.  Jest idealnym obramowaniem tej delikatnej i życiowej powieści.

 „…mają władzę tak długo, jak dziecko siedzi cicho. Ale tak naprawdę władzę ma dziecko. Gdy wyjawi sekret, zyskuje władzę nad swoim życiem i życiem swojego prześladowcy”

   Po opisie z tyłu okładki dowiadujemy się, że książka dotyczy nastoletniej Kat, która już od najmłodszych lat jest wykorzystywana seksualnie przez Grega, bliskiego przyjaciela  rodziny. Osoba, która z założenia powinna chcieć dobra córki swojego najlepszego przyjaciela, w rzeczywistości wyrządza jej krzywdę. Greg stwarza pozory dobrego i opiekuńczego wujka, oraz kochającego i oddanego męża.  Skutecznie podszedł i obałamucił niewinną dziewczynkę, która uważała go za idealnego tatę.  Zaniedbywana  przez ojca na rzecz swojego rodzeństwa, łatwo wpadła w sidła czarującego mężczyzny.

 „Do naszego dzisiaj – szepczę do Scotta”

   Podczas czytania nieraz nasuwała mi się na myśl  „Czemu ona nikomu o tym nie powie, przecież to takie proste, gdy wie się, że coś, co się dzieje nie jest właściwe”.   Zadawałam sobie to pytanie kilkakrotnie i ilekroć przyszło mi na myśl, to przypominałam sobie o sytuacji, w której sama się znalazłam. W jednej sekundzie zostałam całkowicie sparaliżowana, gdy mężczyzna siedzący obok mnie w autobusie, zaczął się przy mnie dotykać. Dzięki tej sytuacji jestem w stanie zrozumieć bierną postawę  Katrine wobec tego co się działo. Zbitej z tropu i zaszantażowanej dziewczynie naprawdę trudno by było podjąć się jakichś kroków, które stanowiłyby przyznanie się przed samą sobą do tego co się dzieje, a co wydaje się być nierealne, gdy nie powiemy tego głośno.
   Jak łatwo jest zdobyć nad nami władzę, gdy jakaś osoba postąpi tak nieoczekiwanie, jakby nam nawet przez myśl nie przeszło.  Kiedyś myślałam, że ja w takiej sytuacji na pewno bym nie była taka głupia, żeby dać się wykorzystywać. Rzeczywistość okazała się jednak daleka od oczekiwań. Nawet na nagabywanie w komunikacji miejskiej, z powodu paraliżującego wstydu ciężko było mi jakkolwiek zareagować . Co było niczym w porównaniu do tego, z czym musiała się mierzyć główna bohaterka.  Tak, wiem. Kat istnieje jedynie dzięki słowom spisanym na kartkach, ale na świecie jest mnóstwo właśnie takich „Katrine”, które są jak najbardziej realne. Nie oceniajmy ich zbyt pochopnie, nie okrzykujmy głupimi i słabymi, bo wbrew pozorom one  są silniejsze, niż śmiemy przypuszczać.  
   Jak byśmy się czuli z myślą , że swojego oprawcę możemy spotkać w każdej chwili i to w miejscu, które z reguły kojarzy się z bezpieczeństwem? Dom w przypadku Kat, nie jest azylem. Możemy tylko przypuszczać, ale i do tych przypuszczeń nie przywiązujmy zbytniej wagi. Może się okazać, że w jeden sekundzie prysną, jak bańka mydlana.


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Linia. 

Komentarze

  1. To musi być bardzo ciekawa książka! Na pewno po nią sięgnę. :)
    Pozdrawiam, maobmaze

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapewniam, że jest. :)
    Miłej lektury.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapowiedź: Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół.

Cykl: Marek Berner

Mój zawodnik