Przedpremierowo: Sześć Cztery

Wydawnictwo: Literackie
Autor: Hideo Yokoyama
Tytuł oryginalny: Six Four
Data wydania: 23 maja 2018
Liczba stron: 746

Rok 1989.

   Siedmioletnia Shoko Amaiya wybrała się na wizytę do wujka, z której już nigdy nie wróciła. Została porwana, a ostatnią osobą, która ją widziała był jej szkolny kolega. Niebawem rodzice dziewczynki dostali telefon od porywacza. Pod żadnym pozorem mieli nie zawiadamiać policji. Niestety jej ojciec, bogaty biznesmen, zadzwonił na policję i poinformował ich o sytuacji. Organy ścigania zastawiały zasadzkę na porywacza, ale mimo to udało mu się wymknąć. Jakiś czas później ciało dziewczynki zostaje odnalezione w bagażniku zardzewiałego auta. Nierozwiązana sprawa „Sześć Cztery” trafia do archiwum zbrodni niewyjaśnionych.
   Kryptonim „Sześć Cztery” ma związek z sześćdziesiątym czwartym rokiem Shōwa, podczas którego doszło do porwania.

Rok 2002.

   Sprawa sprzed trzynastu lat nadal zostaje w pamięci wszystkich. Z okazji jej rocznicy szef Biura Prasowego Komendy Głównej Prefektury D., Yoshinobu Makimi otrzymuje od przełożonego polecenie zorganizowania wizyty komisarza Narodowej Agencji Policyjnej. Makimi ma odwiedzić ojca zamordowanej dziewczynki, żeby nakłonić go na spotkanie z komisarzem. Jednak wyniszczony bólem Amaiya nie chce wyrazić na nie zgody. Jakby tego było mało Yoshinobu już od kilku miesięcy bezskutecznie poszukuje swojej córki, a giną kolejne nastolatki…

   Hideo Yokoyama totalnie mnie zaskoczył. Jego książka wcale nie opiera się na akcji pędzącej na łeb, na szyję, a mimo to niesamowicie wciąga. Fabuła jest precyzyjnie utkaną siecią intryg, tajemnic i sekretów, które prowadzą do zaskakującego finału. Autor postawił na powolną, ospałą akcję, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu mógł niespiesznie przeprowadzać czytelnika przez toczące się śledztwo, bez pomijania najdrobniejszych szczegółów i detali. O samym porywaczu dostajemy jedynie strzępki informacji, które tylko nagromadzą napięcie i nakręcają do dalszego czytania, żeby wreszcie mieć okazję dowiedzieć się czegoś więcej. To wszystko zostało owiane  klimatyczną japońską kulturą. „Sześć Cztery” nie była tym czego się spodziewałam, ale nie narzekam, bo wbrew pozorom okazała się naprawdę ciekawa.

Serdecznie dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Literackiemu. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cykl: Marek Berner

Cykl: Dziesięć płytkich oddechów

Mój zawodnik