Przedpremierowo: Młody świat

Wydawnictwo: Insignis
Tytuł oryginalny:  The Young World
Data wydania: 27 września 2017
Liczba stron: 360


Chyba każdy słyszał współautorze scenariusza do filmu „Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie”. Nominowany do Oskara Chris Weizt jest reżyserem filmowym  między innymi  „Był sobie chłopiec”, „Złoty kompas” i „Lepsze życie”, a teraz i autorem powieści „Młody świat”.






Po epidemii zagadkowego wirus, który rozprzestrzenił się wśród dzieci i dorosłych, dziwnym trafem oszczędzając nastolatków, Ziemia należy całkowicie do nich. Okazuje się bowiem, iż w czasie dojrzewania ich organizmy wytwarzają przeciwciała broniące młodzików przed chorobą.  Jednak i nad nimi widnieje Widmo rychłej śmierci,  przecież kiedyś muszą dorosnąć, a wtedy wirus nic już nie uchroni ich przed wirusem.
   Osiedlające się w Nowym Jorku grupki zdesperowanych nastolatków tworzą klany, by przetrwać.  Jednym z mimowolnych dowódców klanu zamieszkującego okolice placu Waszyngtona,  jest  Jefferson.  Dona, silna i przedsiębiorcza jest obiektem jego uczuć.  Niespodziewanie jeden z ich współplemieńców wpada na ślad  lekarstwa, które pozwoli im się odpędzić od nieuchronnej śmierci.
   W poszukiwaniu owego ratunku w niebezpieczną eskapadę wyrusza pięcioro nastolatków.  Podczas wyprawy będą mieli do pokonania terytoria opanowane przez  groźne gangi.   Droga ta nie będzie łatwa,  będzie usiana krwawymi i brutalnymi potyczkami.  
   Kompletnie spustoszony świat opanowany przez szerzące się przemoc  i patologię, a w tym wszystkim Oni.

 Książka z gatunku tych jakich wiele. Fabuła „Młodego Świata” może kojarzyć nam się z wieloma innymi  postapokaliptycznymi filmami czy powieściami.  Mimo braku większej oryginalności i świeżości,  pochłaniałam treść z autentycznym zaangażowaniem przyćmiewanym jedynie czasami, przez scenograficzne wstawki.  Obfita w akcję treść potęgowała moje wyczekiwanie na  końcowy rozwój wypadków i nieraz gubiła w labiryncie utkanym ze swoich zawiłości i naukowych smaczków.
    Narracja jest prowadzona przez dwójkę mdłych bohaterów, Jeffersona i Donę. Autor niemalże całkowicie skupił się na rozwijaniu fabuły, jakby trochę zapominając o tchnieniu życia w mdłe postacie. Czego efektem są bezpłciowe i mało charakterne osobowości. 
   Mimo braku przełomowych idei i niewyraźnych bohaterów, zostałam wciągnięta przez rozwinięte zmagania tych nastoletnich pustelników o przetrwanie.
   Zakończenie narobiło mi ochoty na dalsze części, na które już teraz czekam ze zniecierpliwieniem.

7/10.

Serdecznie dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Insignis.




Komentarze

  1. mam tylko nadzieje, że dwójka mdłych bohaterów nie wpędza w omdlenia czytelnika.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapowiedź: Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół.

Cykl: Marek Berner

Mój zawodnik