Tylko w mojej głowie


Wydawnictwo: Linia
Tytuł oryginalny: Out of my mind
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 360

„Kiedy próbuję coś powiedzieć, słowa niemal eksplodują w moim umyśle, ale jedyne co wydobywa się na zewnątrz, to dźwięki pozbawione znaczenia i piski.”

    Książka, o której istnieniu nie miałam nawet pojęcia i nie wiem czy bym się na nią natknęłam, gdyby nie przemiły Pan Grzegorz, od którego ją dostałam.

 „Mam porażenie mózgowe. Porażone jest moje ciało, ale nie umysł.”

„Gdy ludzie już skończą tworzyć listę moich problemów, może uda im się zauważyć, że mam dość miły uśmiech i głębokie dołeczki.”

   Jedenastoletnia Melody jest nadzwyczaj inteligentnym dzieckiem. Wiedza jaką posiada jest naprawdę obszerna. Nikt nie może się o tym przekonać,  ponieważ dziewczynka boryka się ze straszliwą chorobą, która jest ogromnym ograniczeniem.  Melody nie ma możliwości samodzielnego poruszania się, mówienia, funkcjonowania. Nikomu, poza jej bliskimi, nie przechodzi przez myśl, że dziewczyna ma coś do przekazana.  Że jest czymś więcej poza bezmyślną, śliniącą się osobą. A ona ma wiele do powiedzenia. Każdego dnia marzy o tym, aby móc przelać swoje myśli na słowa.

„Wierzę w siebie, Moja rodzina wierzy we mnie. Pani V. również. Nie jestem tylko pewna, czy wierzy we mnie reszta świata.”

   Jej życie zaczyna się diametralnie zmieniać, gdy bierze udział w teście razem z pełnosprawnymi dziećmi. Okazuje się bowiem, że Melody uzyskuje najlepszy wynik spośród biorących udział. Razem z najlepszymi uczniami wyrusza na zawody. Przed nią sporo pracy, ale pomaga jej niezawodna Pani V. .

„Czasami myślę sobie, że byłoby fajnie, gdybym miała kogoś, kto zapisywałby moje słowa w dymkach ponad moją głową, tak żeby ludzie wiedzieli co myślę.”


   Książka wywoływała we mnie tyle najprzeróżniejszych uczuć. Współczucie, przykrość, złość, radość, irytację, dumę.
   Początkowo czułam się niesamowicie, że jako jedyna mogę w pełni zrozumieć Melody. Że ją słyszę, chociaż nawet najbliższe jej osoby nie miały takiej możliwości.
   Podczas czytania w moich oczach niejednokrotnie pojawiały się łzy współczucia. Nachodziły mnie wtedy refleksje, że życie jest strasznie niesprawiedliwe, że tak nie powinno być. Na świecie jest tyle ludzi, takich jak Mello-Yello, jak nazywała ją wspaniała Pani V. , a ja teraz mogę sobie wyraźniej wyobrazić, co oni przeżywają. Po ochłonięciu i po wystarczającej ilości wyrzutów do Stwórcy tłumaczyłam sobie, że tak musi być. Gdyby nie to, że ktoś ma gorzej od nas, nie odczuwalibyśmy owego współczucia. Jakby życie było samą sielanką, to nie bylibyśmy w stanie rozróżniać co aktualnie czujemy, czy w ogóle byśmy nie potrafili odczuwali. Jednak w życiu jest tak, że wszystko jest od siebie zależne. Gdyby nie zło, to i dobro by nie istniało. To dzięki temu co trudne i złe bardziej doceniamy, to co jest dobre.
   Melody jest takim charakterem, z którym nie da się nie zżyć. Ta silna dziewczynka mimo tego z czym się boryka od urodzenia i mimo tych wszystkich przykrości, które sprawiają jej ludzie myśląc, że ona ich nie rozumie.  Niektórzy z góry zakładają, że jest upośledzona do tego stopnia, iż nie jest w stanie ich zrozumieć. A ona rozumie, rozumie wszystko co się dzieje wokoło niej. Ona dalej wierzy, dalej marzy i powolutku pnie się w górę.
   Zdecydowanie łatwiej jest pisać o książkach, które są „poczytajkami”. Ciężko jest mi oddać fenomen tej książki i wiem, że nie będę w stanie zrobić tego, nawet w najmniejszym stopniu. Niemniej jednak z czystym sumieniem polecam Wam tę wspaniałą historię.

To książka, która pozostawia wyrwę w sercu i daje do myślenia.


Ogromnie dziękuję Wydawnictwu Linia, w tym Panu Grzegorzowi. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapowiedź: Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół.

Cykl: Marek Berner

Mój zawodnik