Zwiadowcy. Ruiny Gorlanu
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2009
Liczba stron:
320
„-Nigdy nie oceniaj wartości
człowieka według jego pozycji.”
„Jeśli przewyższyłeś kogoś, nie chełp się z tego powodu. Bądź wielkoduszny, pochwal go za to, w czym dobrze się sprawił. Porażka zaboli go, ale on nie da tego po sobie poznać. Ty zaś powinieneś pokazać, że potrafisz to docenić. Pochwałami możesz zyskać sobie przyjaciela. Przechwałki to jedynie sposób na to, by przysporzyć sobie wrogów.”
Każdy z nas ma hobby. Niektórzy
zbierają znaczki, inni zaś lubią spędzać
czas aktywnie na zewnątrz, niekiedy ze znajomymi, choćby grając w piłkę
nożną. Ja zaś lubuję się w książkach, są moim narkotykiem, strojem na WF i całą
kolekcją miejsc, w których byłam w wyobraźni. Nie oddałabym ich za żadne
skarby, to moja rodzina a ona nie ma ceny. To członek rodziny, którego jestem w
stanie rozmnażać jednokomórkowo za każde zarobione pieniądze. Polowanie na
internetowe okazje, na horyzoncie pojawia się rzucający się w oczy stosik. A na
nim napis „Ruiny
Gorlanu”
„Słuszną decyzję podejmujesz wtedy ,gdy wybierasz
to, czego chcesz najbardziej.”
Taki tytuł mógł nosić tylko poradnik
dla turystów lub dobrze zapowiadająca się seria książek fantasy. Australijski
pisarz John Flanagan przenosi nas do świata osadzonego w czasach
średniowiecznych z domieszką fantastyki. Nasz główny bohater nazywa się Will
poznajemy go jako piętnastolatka mieszkającego w zamkowym sierocińcu. Ma
marzenia jak każdy z nas. Jego są wysoko postawione, młodzieniec planuje zostać
rycerzem mimo swojej wątłej postury. Gdy
nadchodzi Dzień Wyboru, w którym podopieczni sierocińca wybierają swój zawód,
ma nadzieję, że uda mu się zrobić duży krok w stronę swoich marzeń i zostać
rycerzem. Zostaje jednak odrzucony jako początkujący rycerz, a dostaje
propozycje dołączenia do owianych tajemnicą Zwiadowców, o których krążą tylko
spekulacje, iż posługują się magią . Od tej pory wiele się zmienia w życiu
Willa, ale nie chce Wam streszczać jego dalszych losów.
„Tutaj jest wiadro. Beczka stoi za drzwiami. Woda- w rzece. Siekiera w
przybudówce, drewno na opał za chatą. Miotła przy drzwiach, a podłogę pewnie
sam znajdziesz, zgadza się?”
Nie pisałabym Wam o kolejnej
przeciętnej fantastycznej opowieści, niekiedy książka ma coś co wyróżnia ją od
innych i właśnie w niej to spotkałam. Lubię styl jakim jest napisana. Zdarzenia
magiczne są małym dodatkiem, nasz główny bohater nie włada ogniem, ani nie
zabija wszystkich dookoła mieczem po tygodniowym szkoleniu. Jest normalnym chłopcem
i to sprawia, że jego przygody stają się nam bliższe. Podczas niektórych opisów
i kumulowania akcji czujemy lekki dreszczyk emocji, a to jest w książce
najważniejsze, prawda? Aby nie przechodzić obok niej, a w niej uczestniczyć.
Wieczory po czytaniu tej książki nieco różniły się od innych, świat ten nie
kończył się po zamknięciu okładek i odłożeniu powieści na półkę. Rozwijał się w
mojej głowie, przed zaśnięciem. Nie myślałam o następnym dniu, a jedynie o
dalszych kartkach opowieści i wyobrażałam sobie różne scenariusze jego dalszych
losów.
Te właśnie rzeczy sprawiają, iż seria tych
książek oraz jej pierwsze ziarno jakim jest „Ruiny Gorlanu” zasługuje
na odpowiednie miejsce na mojej półce. Mało która książka potrafiła tak
doszczętnie zając mój wolny czas, a co dopiero 12 elementów tej serii bez przeplatania tego czasu innymi książkami.
Z mojej strony to tyle. Gorąco polecam wszystkim tę książkę, znajdźcie czas
chociaż na pierwszą część, jeżeli przypadnie Wam do gustu jestem pewna, że nie
odmówicie sobie kolejnych części.
Komentarze
Prześlij komentarz