Primavera


Tytuł oryginalny: Primavera
Wydawnictwo: Jagur
Rok wydania:  2009
Liczba stron: 312

„Jeśli jest cokolwiek, co chciałabym, żebyście zrozumiały i wyniosły z moich doświadczeń, to jedno: chcę, żebyście w życiu, podobnie jak signor Botticelli, patrzyły poza rysy ludzkich twarzy i dostrzegały ukrytego pod nimi ducha.”

   Książka, która wpadła w moje ręce dzięki szczęśliwemu trafowi. Nie wiem czy kupiłabym ją, gdyby nie okazyjna  promocja.  Kluczowa okazała się okładka, która nie jest szczególnie zachwycająca, ale ma coś w sobie, co przyciąga czytelnika. To spojrzenie okładkowej damy zdaje się przekazywać wszystkie jej emocje, trudy i przeżycia z którymi musiała się zmagać główna bohaterka powieści.  Jest ona, jakby Florą wyjętą prosto spomiędzy stron.

„Nie potrafiłam zaufać żadnemu szczęściu, którego nie wypracowałam sobie własnymi rękoma.”

   Główną bohaterką jest czternastoletnia Flora, najmłodsza córka rodu Pazzich, której przychodzi uczestniczyć w tragicznych wydarzeniach. Na dworze nie ma łatwego życia, żyje w cieniu swojej starszej siostry, która  jest wyjątkowo piękna i  próżna. Flora znienawidzona przez swoją matkę, której ambicji nie jest w stanie zaspokoić, jest jednak kochana przez swoją opiekunkę.  Flora ma jedno marzenie – uciec  z pałacu. Taka okazja w końcu się nadarza.
   Dziewczyna musi ukryć swoją tożsamość i zacząć życie w ukryciu, pod groźbą rychłej śmierci.  Od tej  pory akcja nabiera zawrotnego tempa, historia utrzymuje czytelnika w całkowitym napięciu, a w głowie rozbrzmiewa głos „co dalej, co dalej. Czytajże  szybciej ”.
   Po wielu złych wydarzenia zza horyzontu nieśmiało wychyla się szczęście.

 „Czy pokochałam Emilia dlatego, że jego oczy tak pięknie błyszczały jakimś nieziemskim, błogosławionym blaskiem? Czy może dlatego, że najpierw razem się bawiliśmy, a potem wspólnie cierpieliśmy? A może pokochałam go po prostu dlatego, że tak bardzo ucieszyłam się, widząc go przy życiu, że wylałam na podłogę signora Botticellego drugą Arno? Tego nie dowiem się nigdy. Ale wierzę, że tak samo jak signor Botticelli zobaczył we mnie mojego ducha, tak ja ujrzałam ducha Emilia i zrozumiałam, że to on jest tą jedyną, jedyną osobą na całym świecie, z którą mogę być bez reszty wolna.”

    „Primavera”, nad czym ubolewam,  jest jedyną książką Mary Jane Beaufrand, która została wydana w Polsce.
   Nie spodziewałam się, że ta książka tak mi przypadnie do gustu. Początkowe strony z trudem utrzymywały mnie przy sobie  i nie zachęcały do dalszego czytania. Jednak po mniej więcej 40 stronach akcja zaczyna nabierać tempa i kolorów. Po przedstawieniu przez autorkę opisów bohaterów, ich życia i otoczenia, które może nie są do końca umiejętnie napisane, zaczyna się dobrze przemyślana intryga.  Główna bohaterka zachowała jasny umysł nawet po pojawieniu się miłosnego wątku,  co bardzo cenie w młodzieżówkach.

   Opowieść o niezwykłej odwadze i dążeniu do poszukiwanego szczęścia. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapowiedź: Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół.

Cykl: Marek Berner

Mój zawodnik