Dziewczyna z pociągu



Tytuł oryginalny: The Girl on the Train
Wydawca: Świat Książki
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 328

   Uwaga! Debiut! Pierwsza negatywna recenzja na blogu.
   Reachel biadoliła, to i ja trochę pomarudzę.

Lubiłam swoją pracę, ale nie zrobiłam błyskotliwej kariery, a nawet gdybym zrobiła, bądźmy szczerzy: u kobiety wciąż liczą się tylko dwie rzeczy - uroda i to, jak sprawdza się w roli matki. Nie jestem zbyt ładna i nie mogę mieć dzieci, więc jaka jestem? Bezwartościowa.

   Po drodze do szkoły mijam kilka księgarni. Któregoś dnia witryna jednej z nich przyciągnęła mój wzrok.  Okupowana przez książki z rzucającą się w oczy okładką, która swoją drogą jest jedynym plusem tej książki i złagodzeniem mojego żalu za źle zainwestowane pieniądze. Polecenie też zrobiło swoje. Czuję się lekko oszukana przez Stephen’a King’a.  Szatę graficzną uznaję za swego rodzaju rekompensatę mdłej treści.     
   Narratorami są trzy kobiety Reachel, Megan i Anna. Warto coś wspomnieć chociaż o jednej z nich.

Czułam się odizolowana w swoim nieszczęściu. Odizolowana i samotna, więc zaczęłam trochę pić, a ponieważ z czasem piłam coraz więcej, byłam coraz bardziej samotna, bo nikt nie lubi przebywać w towarzystwie pijanej dziewczyny. Przegrywałam, więc piłam, piłam, więc przegrywałam.

   Reachel jest utrapieniem dla swojego byłego partnera, jak i przyjaciółki.  Pijaczka, z zamiłowania jeżdżąca pociągiem i obserwująca toczące się za oknami życie ludzi. Tak więc pierwsza z nich dostarcza nam niemało lamentów na swoje, jakże ciężkie życie. Bywa, że niekiedy jest zdolna do małego szaleństwa, jakim jest szlajanie się po pijanemu i zbieranie bęcków, albo wymiotowanie na wykładzinę koleżanki.  Ogromnym zdziwieniem było dla mnie to, że sama poradziła sobie z wydostaniem się z bagna, w którym ugrzęzła i wzięła się za rozwikływanie tajemniczej tragedii.

Nie jestem już taka jak kiedyś. Przestałam być powabna,jestem na swój sposób odstręczająca (...) Jest tak, jakby ludzie widzieli wszystkie moje urazy, jakby dostrzegali je w moich oczach, w tym jak się noszę, jak się poruszam.

   Mimo braku przydługich opisów i pozornej dynamicznej akcji, ta książka ciągnęła mi się niemiłosiernie.  To przewidywalne, nudne dzieło mnie nie porwało. „Dziewczyna z pociągu” jest jednym z przykładów szumnie przereklamowanych powieści.
  Czy opłaca się tak torturować dla „robaczywej wisienki”, którą okazało się kilka lepszych stron pod koniec tego „przeterminowanego torciku”?
   Wiele osób doszukało się w tej książce „tego czegoś”, ja nie jestem w stanie, gdy książka mnie męczy. 
   Jak Wy oceniacie?


Komentarze

  1. Cześć. Na twojego bloga wpadłam dzięki konkursowi organizowanemu przez ciebie(instagram-x.kroliczek) Czytałam "Dziewczynę z pociągu". Twoja recenzja bardzo dobrze odzwierciedla moje zdanie co do tej książki. Myślałam, że tylko ja uważam że fabuła książki jest przewidywalna i trochę przekombinowana. Ale jak widać nie tylko ja zawiodłam się na autorze tego "arcydzieła". 😊 Blog prowadzony bardzo fajnie. Recenzje pisane przez ciebie maja swój własny styl pokazywania zawartości książki. Napewno będę zaglądać tu częściej. I oczywiście będę polecać innym. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapowiedź: Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół.

Cykl: Marek Berner

Mój zawodnik